"Lolita" Vladimira Nabokova, czyli nimfetki i motyle



Witajcie! 

Dziś chciałabym Was przenieść w świat nimfetek i motyli Vladimira Nabokova, czyli zaprezentować jego "Lolitę". Książka kontrowersyjna - zarówno jeśli chodzi o jej okładki, jak też o jej zawartość. Napisana w czasach, gdy panowało tabu seksualne, nie zdobyła od razu szacunku, a na miano arcydzieła literatury światowej musiała poczekać kilkadziesiąt lat. Dziś jest to najsłynniejsza powieść Nabokova, która ma tyle samo miłośników, co hejterów. Przyjrzyjmy się jej z bliska i spójrzmy na kilka jej najładniejszych wydań. 



Co jest takiego w "Lolicie", że ludzie tak się nią zachwycają? Prawdę mówiąc, to nie wiem. Dla mnie to przede wszystkim mistrzowskie wykorzystanie możliwości języka. Tak, czytałam tylko powieść w tłumaczeniu, które przecież jest jakby nowym tekstem innego autora, ale nawet polskie tłumaczenie Michała Kłobukowskiego zachowuje styl Nabokova. Gry językowe to temat na osobny tekst, choć żeby dokładnie go opisać, trzeba by pewnie napisać jakiś referat na kilkadziesiąt stron. Z grami słownymi łączy się ogólna zabawa z czytelnikiem, zabawa różnymi motywami, tematami itp. Po prostu, Nabokov stale ironizuje, puszcza do czytelnika oko i uśmiecha się tam, gdzie niesprawne oko widzi nudę. Ta interakcja z czytelnikiem jest najfajniejsza w całej jego twórczości. Dlatego być może tematy jego powieści często spychane są na dalszy plan. 



Owszem, "Lolita" jest kontrowersyjna. Kto bez żadnego grymasu na twarzy przeczyta opis o mężczyźnie podniecającym się na widok dwunastoletnich dziewczynek? Okej, nie jest to pobożna książka. Myślę, że dawniej spłonęłaby na stosie razem z autorem. Ale nawet w latach 50., gdy została wydana, oskarżano Nabokova za pedofilię. W końcu te seksualne obsesje Humberta to jakby ukryte pragnienia samego autora. Ale trzeba wyraźnie oddzielić fikcję literacką od rzeczywistości. Jasne, część z chęcią sięgnęłaby tu po psychoanalizę i wysnuła daleko idące wnioski o jakimś zboczeniu Nabokova. Ale... who cares? Facet pisał świetnie, wybitnie. Jest autorem wielu powieści, którym trudno dorównać pod względem językowym. Stworzył kawał naprawdę dobrej literatury i zaraz trzeba go ogłaszać pedofilem, bo za temat jednej ze swoich powieści wziął temat lolitek? Haters gonna hate. Literatura rządzi się innymi prawami. 



Nie można oceniać "Lolity" po fabule, a Nabokova po "Lolicie". Fabuła to fabuła. Ona daje przede wszystkim pretekst do rozwinięcia możliwości autora. Zauważcie, że w przypadku tych utworów z klasyki literatury bardziej liczy się kunszt autora niż sama treść. Owszem, jest ona brana pod uwagę, mówi się o problematyce, ale częściej jednak książka uznana jest za dobrą literaturę nie dlatego, że porusza jakiś ważny temat, ale dlatego, że do jego opisania wykorzystuje ciekawe, na wysokim poziomie tzw. chwyty literackie, tzn. wszelkie sztuczki, by podwyższyć walory językowe tekstu. To się liczy. 

***




Gdy spytacie o najsłynniejsze przedstawienie "Lolity" Nabokova, to w odpowiedzi z pewnością dostaniecie obraz dziewczynki z lizakiem w ustach i z okularami w kształcie serduszek na nosie. To kadr z pierwszej adaptacji książki w reżyserii Stanleya Kubrick'a. Zdjęcie jest świetne i idealnie oddaje charakter tej książki. Należy wziąć po uwagę, że fotografia ta została opublikowana już w czasie rewolucji seksualnej, ale nadal wzbudzała wiele emocji. Jednak pierwsze okładki były dość zachowawcze i neutralne. Właściwie nie ukazywały żadnych skojarzeń seksualnych. Mowa oczywiście o wydaniach w tych krajach, w których tradycja chrześcijańska była mocno zakorzeniona, gdyż - jak wiadomo - dla religii takie kwestie jak seks są tematem tabu.

Pierwsze wydanie "Lolity" ukazało się w Paryżu w 1955 r. i wyglądało tak:



Przyjrzyjmy się jeszcze paru innym wczesnym wydaniom, mając na uwadze fakt, że seks był tematem tabu:


1957 Kopenhaga
1958 New York


 
1959 Milano




1961 Paryż

Główny temat powieści w wydaniach z lat 50. jednak gdzieś się pojawiał. Nie były to jednak kontrowersyjne okładki. Nie ukazywały bezpośrednio i ostentacyjnie tematu "Lolity". Wciąż były one subtelne:

1959 Istambuł
1958 Holandia



Jednak to dopiero rewolucja z lat 60. pozwoliła na pełną swobodę w opracowywaniu nowych, bardziej odważnych i kreatywnych okładek "Lolity". Graficy i ilustratorzy mogli się wykazać swoją fantazją:


1962 Tokio
1964 Milano
1965 Sztokholm




1970 Amsterdam



Pozostaje mi jeszcze podzielić się z Wami subiektywnym wyborem najciekawszych współczesnych okładek powieści Nabokova.


2006 Londyn

1990 Berlin
1992 Nowy Jork

































2000 Londyn
2005 Shanghaj

Źródło okładek:  http://www.dezimmer.net/Covering%20Lolita/LoCov.html

Komentarze

  1. Niestety nie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora, ale jestem niesamowicie ciekawa jego stylu pisania. Tematyka Lolity faktycznie wydaje się być kontrowersyjna, lecz myślę, że to właśnie od tej powieści zacznę swoją przygodę z twórczością Nabokova ;)
    Super, że pokazałaś jak na przestrzeni lat zmieniały się kolejne wydania Lolity. Świetny pomysł!
    Pozdrawiam! xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto od niej zacząć, bo fajnie wprowadza w styl pisarza ;) Dzięki!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O łagodzeniu fenomenu obojętności świata, czyli "Spis cudzołożnic" J. Pilcha