Celebrowanie życia codziennego, czyli "Lato" Tove Jansson



Co prawda już wszędzie się robi jesiennie, a za rogiem czeka październik, ale ja jeszcze myślę o lecie, ale takim papierowym... "Lato" Tove Jansson - powieść już dawno przeczytana, ale trudno mi się z nią pożegnać i w sumie też dlatego tekst pojawia się dopiero teraz. Bo jest w niej coś magnetycznego, co nie pozwala mi się tak łatwo z nią rozstać. Zapraszam więc na tekst o tej na wskroś magicznej książce. 

Tove Jansson do tej pory była dla mnie jedynie autorką "Muminków" - autorką bajki mojego dzieciństwa. Byłam w szoku, gdy dopiero w tym roku dowiedziałam się, że na polskim rynku książkowym są jeszcze inne tytuły jej książek. Nie czekając długo, zamówiłam pierwszą z nich - "Lato". I przyznam, że trafiłam z tą książką w samą dziesiątkę. 

"Lato" jest opowieścią prostą w swej formie. Można by ją przeczytać w jeden wieczór, ale można się też nią delektować tak, jak ja to zrobiłam. Czytało się ja tak lekko, tak przyjemnie, tak beztrosko, w oderwaniu od wszystkiego, że mogłabym ją czytać w kółko i w kółko. Początkowo nawet dziwiłam się, że na okładce określili ją jako książka dla dorosłych, bo to w końcu tak prosty język i historie dość beztroskie. Ale nie. W rzeczy samej to książka dla dorosłych, ale też dla dzieci. Dla każdego.

Czytając "Lato" miałam wrażenie, jakby zaraz, w następnym opowiadaniu, miała się pojawić postać Włóczykija lub Małej Mi. To chyba znaczy, że tłumacz zrobił swoje i zachował styl i klimat powieści Jansson (choć oczywiście nie znam twórczości Jansson w oryginale). A przynajmniej ja tego oczekiwałam. Nie zawiodłam się. Mamy tu dwadzieścia opowiadań, dzięki którym można się rozmarzyć i powspominać, jak to kiedyś wyglądały wakacje, gdy nie  było dorosłego życia. 


Fajne w tych opowiadaniach jest to, że mamy tu dwie różne postaci, skrajne wręcz - dziecko i babcię. Obie przekazują sobie nawzajem wiedzę, dzieląc się swoim punktem widzenia. Obie mają też silny charakter, dzięki czemu rozmowy, które ze sobą prowadzą, są tak żywiołowe, a jednocześnie bardzo mądre. Właściwie to cała akcja toczy się w ich myślach, w ich rozmowach, one stanowią fabułę, gdyż w "Lecie" tak naprawdę niewiele się dzieje. W sumie, sama kiedyś tak spędzałam wakacje - na powolnym nic-nie-robieniu i obserwowaniu życia, które toczy się wokół. 

Opowieści snują się powoli, leniwie, spokojnie. Dzięki temu uzyskuje się klimat ciepłego lata, kiedy nikomu nigdzie się nie spieszy, kiedy nie ma się na głowie obowiązków, kiedy można sobie pozwolić na chwile beztroski i błogiego lenistwa. Właśnie takie skojarzenia budzi cała książka. Przenosi czytelników w błogostan, którego w dorosłym życiu czasem brakuje. Mnie zdecydowanie przenosiła do sierpniowych, leniwych dni spędzanych na Mazurach lub u Babci, ciągnących się powoli i przyjemnie.

Ponadto Tove Jansson ponownie pokazuje, jak należy celebrować życie to na co dzień. Trzeba patrzeć, słuchać i czuć wszystko, co się wokół dzieje i co nas otacza. Trzeba próbować napisać traktat o dżdżownicach, bawić się w Boga i nie bać się łamać zasad i konwenansów. Trzeba czasem być jak dziecko i zadawać wciąż pytania. Trzeba też czasem sobie odpuścić, jak Babka. Ale trzeba też mieć cierpliwość. Ale przede wszystkim trzeba chodzić i szukać


Zdumiewa mnie fakt, że ta książka jest tak prosta w odbiorze, a przez to tak uniwersalna. Nie ma tu wyszukanej metaforyki. Nie ma wielkich symboli. Jest za to dużo psychologii oraz tego, w jaki sposób funkcjonujemy w społeczeństwie. Wystarczy przypomnieć, jak wyglądają relacje naszej małej bohaterki z ojcem, który pojawia się rzadko, bo zawsze jest czymś zajęty. Jansson idealnie potrafi opisać te wszystkie niuanse psychologiczne, których jesteśmy świadomi, ale o tym nie dyskutujemy. Sophia mimo młodego wieku nosi w sobie wiele cech dorosłego człowieka, dlatego tak łatwo można się z nią utożsamić. Nagle zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy tacy sami, jak ona.

Ta książka jest bardzo refleksyjna i chyba takiego też czytelnika poszukuje. Zdecydowanie polecam ją wszystkim tym, którzy pragną totalnie oderwać się od codzienności, przenieść się w myślach gdzieś dalej i zamyślić się nad przemijającym życiem, nad przyrodą, nad relacjami międzyludzkimi i nad tym, co w sobie zachowaliśmy z dziecka, a co już utraciliśmy. 

Komentarze

  1. Książka też mi się bardzo podobała. :) Jej prostota, zanurzenie w lecie, porozrzucane tu i ówdzie scenki, które kojarzą się z Muminkami. Dobrze, że na okładce jest napisane, że to książka dla dorosłych, bo starsze wydanie znalazłam w swojej bibliotece na półce z literaturą dla młodszych dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, opis fabuły może zmylić, ale pozory mylą właśnie ;)

      Usuń
  2. Od jakiegoś czasu kusi mnie by sięgnąć po jakąś biografię Pani Jansson. Poznać bliżej jej postać. Tym bardziej, że mam sentyment do "Muminków" :)

    Pozdrawiam cieplutko,
    dziennikbibliotekarki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Biografia Jansson to też jest coś, co bym chętnie przeczytała :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Lolita" Vladimira Nabokova, czyli nimfetki i motyle

O łagodzeniu fenomenu obojętności świata, czyli "Spis cudzołożnic" J. Pilcha