Być turystą we własnym kraju, czyli o "Hajstrach" Adama Robińskiego

Gdzieś między Warszawą a Krakowem. Sierpień 2017. 

Bardzo łatwo wyjechać za granicę i oglądać inną kulturę, ale być turystą we własnym kraju - to dopiero jest sztuka. W swoich dzisiejszych podróżach jestem właśnie taką miejscową turystką. Nawet, gdy odwiedzam już po raz któryś to samo miejsce, staram się czasem spojrzeć na nie oczami obcokrajowca i się zadziwić widokiem. Trzeba mieć bowiem na uwadze, że chodząc utartymi ścieżkami, człowiek widzi to samo, co wszyscy inni. Może czasem warto zawrócić, skręcić w boczną ścieżkę i ujrzeć nowe, nieznane i poczuć się jak odkrywca? W "Hajstrach" Adam Robiński pokazuje nam właśnie taką Polskę znaną, ale jednak przez mało kogo jeszcze odkrytą.

Gdzieś na pierwszych stronach swej reportersko-eseistycznej książki Adam Robiński zawarł zdanie, że "Ta książka to hołd złożony krajoznawstwu. Wędrowcom, badaczom i pisarzom. Historii, przyrodzie i krajobrazowi. Literackiej kontemplacji. Mgłom, szadziom i gołoledziom. Cumulusom i cirrusom. Bocznym drogom i ścieżynkom wydeptanym przez zwierzęta". I to wszystko się tutaj znalazło. Ale chyba najbardziej jest to hołd złożony ludziom, którzy jako pierwsi odkrywali miejsca, wytyczali szlaki turystom i obejmowali to wszystko ochroną. To hołd złożony osobom, które otworzyły innym oczy na największe narodowe dobrodziejstwo, czyli krajobrazy. Bo trochę tak jest, że krajobrazy są z nami na co dzień. A Robiński uczy, jak je dostrzegać i jak je podziwiać. Nawet jeśli mówimy o krajobrazie przesuwających się za oknem tramwaju blokowisk. 




Zwykły czytelnik może stwierdzić, że jest tu za dużo biografii tychże osób, ale czytelnik wprawiony uzna, że to jest właśnie wartość tego zbioru reportaży i esejów. Poza tym, że Robiński pięknie opisał nam swoje własne wędrówki, wyrywające nas z domów, to znalazło się tu sporo historii osób, które stworzyły polską turystykę i rozwinęły krajoznawstwo. Mowa tu o takich osobach, jak Lechosław Herz czy tez  Wacław Nałkowski. Nie brakuje tu także nawiązań do krajoznawców znanych bardziej jako pisarze. Na uwagę zasługują przede wszystkim wzmianki o polskim pisarzu pozytywistycznym Adolfie Dygasińskim oraz J. R. R. Tolkienie - kto czytał cokolwiek tych obu panów, tego nie zdziwią nawiązania do ich twórczości w "Hajstrach" ("Zając" Dygasińskiego", Entowie we "Władcy Pierścieni"...). To właśnie o ludziach, którzy pokazują nam świat w innych barwach, jest ta reportersko-eseistyczna książka. 


Adam Robiński w swej książce zaprezentował 8 różnych podróży, w których odwiedza miejsca niekiedy całkiem dobrze znane, jak Puszcza Kampinoska czy Pustynia Błędowska, lecz z pewnością niedoceniane i nieszanowane. Zwraca uwagę na aspekty ekologiczne, choć nie ma tu żadnej dydaktyki ani poetyki stosowanej przez ekologów. Po prostu, zwraca uwagę, że przyroda jest naszym dobrem wspólnym, o które należy dbać tak samo, jak o sztukę czy historię. Przywołuje w tym celu sylwetki osób, które wytyczały szlaki, tworzyły mapy, obejmowały ochroną ważne miejsca. Choć z tej książki wynika jasno, że każde miejsce jest ważne... Adam Robiński zwraca nam uwagę, abyśmy nie zapominali o tych ludziach, którzy pozwolili nam się zachwycać przyrodą.

Źródło: Unsplash

Ta książka uczy trochę, jak patrzeć na krajobraz, jak odróżniać kształty i barwy. Jest w niej też coś z podręcznika o sztuce malowania pejzaży. Wszakże zawiera ona w sobie literackie pejzaże. Dużo w niej też nauki, jak patrzeć, aby zobaczyć, aby odkryć, aby poznać na nowo. Jak odkrywać, jak wędrować, jak odwiedzać nowe miejsca. Dla mnie była to książka, która przypomniała mi swoje własne podróże. A podróżuję właściwie tylko po kraju. Przypomniała mi, jak bardzo lubię sama poznawać nowe tereny, jak wielką frajdę sprawia mi łażenie po szlakach, nawet jeśli są to tylko alejki w miejskim lesie. Dzięki niej na nowo odkryłam magię podróżowania pociągiem i przesuwającego się za oknem krajobrazu. Na nowo także spojrzałam na krajobrazy dobrze mi znane. Na nowo je odkryłam. 

Żeby iść przed siebie, potrzeba tylko oczu. Możesz kroczyć, nie posiadając nóg, ale jeśli się nie rozglądasz, wędrówka będzie tylko powolnym przemieszczaniem się w przestrzeni.

Jeśli jesteś znudzony monotonią swojego życia, codziennym przemierzaniem tej samej drogi z domu do pracy i z powrotem, to ta książka zmieni Twoje patrzenie. Obróci Twoją perspektywę o 180 stopni i pokaże Ci ten sam krajobraz, ale w zupełnie innych barwach. Poczujesz się jak turysta we własnym kraju, a przynajmniej wzbudzi w Tobie pragnienie zostania nim. 


Jedna z największych wartości, jakie mamy w Polsce, to pola, krajobraz pól. 
Harmonijny krajobraz kulturowy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Lolita" Vladimira Nabokova, czyli nimfetki i motyle

O łagodzeniu fenomenu obojętności świata, czyli "Spis cudzołożnic" J. Pilcha